Zdrowie Warszawiaków
Zdrowie Warszawiaków to temat warty poruszenia.
Dlaczego?
Ponieważ większość z nas, osób które mieszka w Warszawie to tzw. „słoiki”, czyli osoby pochodzące z innych miast niż miasto stołeczne, które jednak chciałyby wiązać swoją przyszłość z Warszawą – tutaj studiują, a następnie pracują i kupują mieszkanie. Nazwa „słoiki” wzięła się od stereotypu, że osoby spoza Warszawy nie gotują, tylko… przywożą sobie jedzenie z domu w słoikach. Powróćmy jednak do tematu zdrowia. Z racji tego, że większość z nas pomimo że mieszka w Warszawie od lat, nie jest tutaj zameldowana. Często także korzysta z usług lekarza NFZ w swojej miejscowości. Od kilku lat kontrowersje budzi więc obowiązek wyboru lekarza rodzinnego. Jeśli więc zadeklarujemy naszego lekarza rodzinnego z naszej miejscowości, nie ma mowy o wizycie w przychodni NFZ w innym mieście. Chyba, że…
zmienimy lekarza rodzinnego
Taką zmianę możemy dokonać jedynie raz w roku. Takie prawo rodzi absurdy, których ostatnio byłam świadkiem. Przez kilka dni nie czułam się za dobrze, a kaszel który mi dokuczał był na tyle uciążliwy, że ani ja, ani mój chłopak nie mogliśmy zasnąć. W tym roku zmieniałam już lekarza rodzinnego, a więc… zostało mi nic innego, jak pójście na pogotowie. To, co zastałam na pogotowiu budziło moje przerażenie. Na pogotowiu, które powinno według mnie (i według definicji) służyć osobom w bardzo pilnej potrzebie oblegane było przez dziesiątki osób takich jak ja – przeziębionych, zakatarzonych, bez możliwości skorzystania z normalnej wizyty.
Czy to nie jest absurd?
Lekarz dyżurny siedział zupełnie wyluzowany, przepisując każdemu to samo. Świetnie, myślę sobie. Z kolei co mam zrobić, jeśli czasem bywa tak, że potrzebuję lekarza przebywając w domu? Czy ministerstwo zdrowia nie wyciąga wniosków z takich sytuacji z tak dużych miast, jakim jest Warszawa?
There are no comments at the moment, do you want to add one?
Napisz komentarz